Lakiery pani Lippmann najpierw zaczęły mnie kusić głównie za sprawą glitterów. Spróbowałam, zachwyciłam się i zapragnęłam przekonać się, czy kremy też ma takie fajne. A kiedy zobaczyłam propozycje na lato 2011 - od razu wiedziałam, jaki kolor będzie mój. I tak, przyznam się - uwielbiam ostatnio kolor "periwinkle" - niebieski z fioletowymi tonami. I Know What Boys Like to lakier właśnie w takim kolorze, odrobinę bardziej fioletowy niż na moich zdjęciach.
The bottle (please excuse the white cat hair, it's everywhere...)
Buteleczka (przepraszam za kociego włosa na pierwszym planie, one naprawdę są wszędzie...)
The fancy Lippmann box with the name:
Pudełeczko z nazwą lakieru:
And here is the beauty on my nails:
I wreszcie to cudo na moich paznokciach:
This picture came out a little bit blurry, but I think it shows the color nicely:
To zdjęcie wyszło odrobinę nieostre, ale pokazuje nieźle kolor:
I love everything about this polish, the name, the formula (it's absolutely wonderful and makes the application a real pleasure) and of course the color. Essence Chuck is somewhat similar, but much less purple (and therefore, for me - less interesting).
Podoba mi się wszystko w tym lakierze, jego nazwa, konsystencja (która jest wspaniała i sprawia, że malowanie to sama przyjemność) i oczywiście kolor. Chuck Essence, którego pokazywałam na blogu jakiś czas temu jest trochę podobny, ale znacznie mniej fioletowy (a przez co, jak dla mnie, mniej interesujący).